Moje pierwsze kroki w świecie HTML i tabel – jak to się zaczęło
Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem kod HTML. To było jeszcze w latach 98., kiedy internet dopiero zaczynał się rozkręcać, a ja byłem oczarowany możliwością tworzenia własnych stron. Wtedy wszystko wyglądało inaczej. Nie było jeszcze CSS, nie mówiąc o Flexbox czy Grid. Jedynym narzędziem do układania elementów były… tabele. Tak, te klasyczne <table>
z atrybutami colspan
i rowspan
. Myślałem, że to magia, bo można było z nich zrobić coś na kształt układu strony, choć w głębi ducha czułem, że to rozwiązanie tymczasowe i trochę nieładne. W tamtym czasie, kiedy jeszcze nie znałem żadnych frameworków, a kod był prosty, ale pełen ograniczeń, tabele były jak klocki Lego – trzeba było je układać z precyzją i cierpliwością. Pamiętam, jak z kolegą próbowałem zrobić swoją pierwszą stronę dla szkolnego projektu – cała zbudowana z zagnieżdżonych tabel, z różnymi wysokościami i szerokościami. To była prawdziwa szkoła życia, a jednocześnie – pierwsza bitwa z przeglądarkami.
Walka z przeglądarkami – IE6 jako największy potwór
Ach, IE6! To był mój największy koszmar. Kto z Was pamięta te czasy? Każdy projekt to była od razu wojna. Właściwie, to nie tylko walka z tym przeglądarkowym potworem, ale i z własnymi ograniczeniami. IE6 był tak kapryśny, że czasami miał się wrażenie, jakby żył własnym życiem. Przeglądanie kodu, debugowanie i poprawki – wszystko trwało wieki. Na przykład, pewnego razu, podczas tworzenia panelu z tabel, zauważyłem, że niektóre komórki się rozjeżdżają, a inne nie chcą się poprawnie rozciągać. Na domiar tego, gdy próbowałem zastosować colspan
i rowspan
w zagnieżdżonych tabelach, pojawiały się dziwne błędy. W końcu, po wielu godzinach testów, udało się zrobić layout, który wyglądał poprawnie jedynie w Firefox i Opera. IE6 – z tym trzeba było walczyć na każdym kroku, stosując różne workaroundy, często pisząc oddzielne style CSS, które miały na celu ukrycie błędów. To była prawdziwa szkoła pokory, ale i nauka cierpliwości.
Techniki obejścia ograniczeń – jak wyglądała sztuka tworzenia responsywnych layoutów przed Flexbox
W czasach, gdy CSS jeszcze nie był tak potężny, layouty budowało się głównie za pomocą tabel, a potem próbowało się je jakoś „odporowić” na różne rozdzielczości. To była prawdziwa sztuka. Używałem zagnieżdżonych tabel, ustawiałem szerokości w procentach, a do pozycjonowania elementów korzystałem z absolutnego pozycjonowania i marginesów. Pamiętam, jak układałem tabelę główną, a potem w jej komórkach umieszczałem kolejne, aby osiągnąć efekt układu kolumn. Różne techniki „workaroundów” polegały na tym, że dla różnych przeglądarek pisałem oddzielne style CSS, często korzystając z filtrów IE albo specjalnych hacków. W dodatku, korzystałem z obrazków i stylów, by ukrywać błędy i niedoskonałości. Nie było jeszcze flex
, grid
ani mediów zapytań, więc cały proces wymagał mnóstwo kreatywności i cierpliwości. To była jak rozwiązywanie łamigłówek – im więcej się w to zagłębiałem, tym bardziej czułem, że tworzę coś własnego, unikalnego. Ta era była pełna wyzwań, ale i satysfakcji.
Zmiany, które odmieniły branżę – od tabel do nowoczesnych narzędzi
Gdy pojawiło się CSS, wszystko zaczęło się zmieniać. Najpierw były to proste style, które pozwalały na dodanie koloru, czcionek i marginesów, ale dopiero pojawienie się CSS w wersji 2 i 3 otworzyło drzwi do prawdziwego układania stron. Pamiętam, jak pierwszy raz spróbowałem użyć float
do layoutu – to był krok milowy. W końcu można było tworzyć kolumny bez konieczności ratowania się tabelami. Z czasem pojawiły się media queries, które umożliwiły responsywność, choć na początku było to raczej eksperymentowanie niż pełna pewność. Prawdziwa rewolucja nastąpiła, gdy pojawiły się CSS Grid i Flexbox – narzędzia, które sprawiły, że tworzenie układów stało się intuicyjne i elastyczne. Dziś, zamiast zagnieżdżonych tabel, projektuję strony z pomocą tych nowoczesnych rozwiązań, a cała praca jest szybsza i przyjemniejsza. Zmiany te sprawiły, że web development przeszedł od ręcznego układania elementów do systemowego, modularnego podejścia, które pozwala na tworzenie lepszych, bardziej responsywnych stron.
, czyli refleksje nad dawnym i nowym
Patrząc wstecz, trudno nie odczuwać nostalgii za czasami, gdy wszystko było prostsze, ale i bardziej wymagające. Tabele, choć teraz wydają się przestarzałe, nauczyły mnie wiele o strukturze i logice kodu. Walka z IE6 była nieodłącznym elementem codzienności, a każdy bug to była osobna historia. Z drugiej strony, te doświadczenia ukształtowały mój sposób myślenia o layoutach i stylowaniu. Dzisiaj, kiedy korzystam z Flexbox czy Grid, czuję, że to jak korzystanie z magicznej różdżki – wszystko jest szybsze i bardziej przewidywalne. Mimo to, warto pamiętać, skąd się wywodziły te techniki i jak wiele pracy kosztowało tworzenie pierwszych, funkcjonalnych stron. To była epoka, w której trzeba było wykazać się nie lada pomysłowością i cierpliwością. Jeśli zapytacie mnie, czy wróciłbym do tamtych czasów? Nie, ale na pewno nie zapomnę, ile mnie nauczyły. A Wy? Pamiętacie swoje początki z HTML i tabelami? Podzielcie się swoimi wspomnieniami w komentarzach – chętnie posłucham, jak wyglądały Wasze web developerowe początki.